W minioną środę miałem w końcu okazję zrealizować sesję o jakiej myślałem od dłuższego czasu. Tematy lotnicze pojawiały się w mojej głowie już od kilku lat – głównie za sprawą znajomych, którzy są bardzo zaangażowani w fotografię lotniczą. Pokazywali mi takie ujęcia, że jedyne co się nasuwało na język to wielkie WOW. A jak coś spowodowało taką reakcję to czemu by nie spróbować w tym swoich sił!
Na początku były górki
a dokładniej punkty obserwacyjne na gdańskim lotnisku – takie małe wzniesienia obok pasa startowego by lepiej oglądać lądujące i startujące samoloty. Na nich stawiałem swoje pierwsze kroki 'spotterskie’. Sprawdzałem jak ustawić aparat i próbowałem połknąć bakcyla. Techniczna sprawa poszła dość szybko natomiast na początku nie widziałem za wielkiego sensu robić fotkę kolejnego Wizzaira czy Ryanaiera – ot samolot – zdecydowanie bardziej wolałbym się znaleźć na pokładzie jakiegoś i polecieć fotografować wymarzone pingwiny cesarskie. Zapał na chwilę osłabł.
F16
Któregoś pięknego dnia wracałem z żoną do domu gdy nagle zobaczyłem podchodzący do lądowania samolot F-16 – nawet nie wiem w jakim celu lądował na cywilnym lotnisku ale przypomniałem sobie wtedy, że fotografia lotnicza to nie tylko 'zwykłe’ samoloty pasażerskie, które wożą ludzi niczym trochę większe autobusy – jest jeszcze cała masa statków powietrznych, które są zdecydowanie ciekawsze i bardziej efektowne.
Waga ciężka, ale nie najcięższa
Przypieczętowaniem lotniczego szaleństwa był telefon od Pawła, który powiedział – słuchaj Antonov ląduje w Gdyni – przyjeżdżasz? Ja akurat gdzieś jechałem i na szczęście miałem plecak ze sprzętem w bagażniku. Po tym jak 30 minutach zameldowałem się w Kossakowie – wiedziałem już, że zaczyna się coś nowego! Zrobiłem nawet 2 zdjęcia, które mi się spodobały 🙂 a to już coś.
EPGD spotters
Tak oto zaczyna się moja prawdziwa przygoda z fotografią lotniczą. Tak jak napisałem w pierwszym zdaniu – w minioną środę, zamiast jak prawdziwy kibic piłkarski oglądać finał ligi europy, wybrałem się pierwszy raz na płytę lotniska w Gdańsku. Poznałem prawie całą trójmiejską ekipę i nauczyłem się cholernie dużo o tym jak fotografować samoloty!
Zdjęcie dzięki uprzejmości Pawła Glinka
Żółtodziób
Oczywiście jak na żółtodzioba przystało – zapomniałem statywu – także wszystkie fotki z ręki – na szczęście uratowała mnie stabilizacja!
Efekty
A oto kilka zdjęć, które udało mi się zrobić podczas środowej sesji. Są one w ogromnej mierze zasługą Pawła, który mnie 'wkręcił w samoloty’.